22 mar ODT – Beczka soli, to za mało…
Zdjęcia z albumu rodzinnego Artysty
Andrzej Szczodrowski grał z nami parę dobrych lat. A dobre to były lata i ta współpraca była także dobra. Wszyscy mówili na niego Kafar. Może ze względu na mocną budowę, zawadiacką brodę, lekko przetarty abażur, a może źródło tego kafarkowego imienia było zupełnie gdzie indziej. Mniejsza z tym… Ważne było to, że Kafar był muzykiem całą gębą i co by nie wziął do ręki, w co by nie dmuchnął, bądź przycisnął to wszystko grało… i to pięknie. Lata grania, podróżowania oraz cały ten estradowy harmider powodują, że wydaje się nam, że kogoś poznaliśmy, że wszystko o nim wiemy, że dotknęliśmy jego duszy bo razem dokazywaliśmy po hotelach, graliśmy w paru krajach i wypiliśmy parę flaszek… To wszystko oczywiście jest cudowne, ale nie do końca daje nam prawdziwy obraz przyjaciela. Kafarowe poczucie humoru, koleżeńskość, talent, zamiłowanie do nocnych nasiadówek, to wszystko wiedzieliśmy i wydawało nam się, że to co wiemy, określa naszego przyjaciela. Andrzej w końcu rozstał się z nami. Miał własne plany. Kilka lat później zmarł. Odszedł nagle, nad ranem, w styczniu 2007 roku. Minęło ponad dziesięć lat. Przy okazji premiery książki o Budce poznałem Kasię Szczodrowską. Młodą, uroczą, piękną kobietę. Poprosiłem o kilka zdjęć naszego kolegi, jeśli można to z rodzinnego albumu. Trzy dni temu otrzymałem maila. Zdjęcia, oraz tekst. Przeczytałem cały tekst, po czym rozkleiłem się jak stare pudełko po butach. Pozwólcie, że przytoczę malutkie fragmenciki: „Kiedy grał na saksofonie altowym, to miało się wrażenie, że nie gra na nim, tylko śpiewa. Każdy dźwięk, który mogliśmy usłyszeć, był wydobywany z głębi serca. Improwizacje były dla mojego taty czymś ciekawym i inspirującym. Za każdym razem, kiedy grał dla mnie widziałam w jego oczach błękitny błysk, oraz nietuzinkowy uśmiech, którego nigdy nie zapomnę. Wiem, że był to uśmiech szczęścia, a to co robi sprawia jemu i innym radość. (…) Cały czas mam wrażenie, że tato jest w drugim pokoju mojego mieszkania, albo, że zaraz wróci i będę mu mogła powiedzieć, jak bardzo go kocham i ile mu zawdzięczam. (…) Fizycznie nie ma już taty blisko mnie, ale cały czas czuję jego obecność, ciepło, wsparcie, oraz miłość. (…) Bycie córką tak wspaniałego człowieka to dar, który jest jednym z najpiękniejszych prezentów jaki mogłam otrzymać. (…)”
Drogi Kafarku… Znaliśmy Ciebie tylko odrobinę, bo beczka soli, to za mało…
t.
Budka Suflera – Andrzej Szczodrowski pierwszy z prawej