ODT – Miłość ci wszystko wybaczy

ODT – Miłość ci wszystko wybaczy

Miłość ci wszystko wybaczy…

Niemcy mówią, że seks to coś takiego między „fynf”, a ‘ziben”. Jako naród czysty, oczywisty, pracowity i racjonalnie poukładany umiejscowili to zjawisko tak, a nie inaczej. My raczej w swoich wyobrażeniach o tych cudownościach wychodzimy poza system dziesiętny oraz tablicę Mendelejewa. Nasz przyjaciel, gitarzysta  Zdzichu Janiak, w swoich bajecznych opowieściach, uczynił z tego rytuału godowego sztukę piękną, delikatną, zmysłową, niespodziewaną, pełną słodkich dosłowności i zaprawioną  brawurą. Jak na mistrza przystało. Bo Zdzicho, to w tej dyscyplinie Elvisem jest i basta… Mówiąc jednak  o tym  trzeba to czynić niezwykle delikatnie. Z drugiej zaś stromy w kontekście kapeli rockowej pominąć  tego tematu nie można, bo jeszcze ktoś gotów wyciągnąć niewłaściwe wnioski. Ale, żeby nikomu nie nabruździć oraz żeby było na temat, czyli o dupie, ustalmy pewną nomenklaturę. Przenieśmy się w wyobraźni do nieco dawniejszej epoki i wszystko nam się uprości. Tak więc artysta „uprawiający”, bądź myślący o seksie niech się nazywa  „hrabia”. Damę ‘”uprawiającą”  nazwijmy  „markizą”. Miejsce  ekscytujących zdarzeń nazwijmy „zamkiem” lub czymś w tym guście. Sam akt na przykład określmy mianem „dotyku”. Tak więc jeśli powiemy, że „ hrabia dotknął markizę na zamku…”, to treść tej wypowiedzi jest prosta, jednoznaczna i nie naraża nikogo z przyjaciół na rozwód, bądź dostanie w ryja od całkiem innej damy… No, a teraz proszę…  Dawno, dawno temu, gdy kolejny rok Pański miał się ku końcowi, a czas koncertowania i zbożnej pracy został należycie podsumowany strudzony hrabia  podążał na czas Świąt Bożego Narodzenia do rodzinnego zamku w Oleśnicy. Święta były zdrowe, wesołe, pełne kolęd i zabaw na śniegu. Hrabia wypoczęty i trochę znudzony tęsknie wypatrywał powrotu na szlaki koncertowe, marząc być może o markizach. Bowiem hrabia miłośnikiem oraz znawcą był, jak mało kto… Nowy rok zastał go w domowych pieleszach. W Sylwestrową noc, po północy kiedy wszyscy  zgodnie składają sobie życzenia, hrabia doznał tak silnej nostalgii, że oświadczył, iż musi na chwilę udać się do grodu  Wrocławskiego, by złożyć znajomym życzenia. Pomimo lekkich sprzeciwów postawił na swoim. Najbliższym pociągiem udał się do w tamtą stronę. Bacząc na dobre maniery składanie życzeń zaczął od znajomej markizy. Markiza była kobietą młodą, gościnną oraz dobrze wychowaną. Życzeniom i uprzejmościom nie było końca i hrabia niczym skowronek, podśpiewując spieszył na powrotny pociąg do zamku Oleśnickiego. Warto dodać, że miejscem składania życzeń i wzajemnych uprzejmości był zamek wspólnego znajomego pana hrabiego oraz markizy. Ów znajomy powierzył hrabiemu klucz do zamku prosząc o podlewanie kwiatków i przyjacielską opiekę. Nasz bohater, jako człowiek honoru opiekował się zamkiem i drzwi na klucz zamykał. Tak stało się i teraz. Strudzona markiza usnęła a hrabia dbały o jej bezpieczeństwo cichutko zamknął drzwi na klucz i pojechał pokazać się familii, bo Nowy Rok to rodzinne święto. Czwartego stycznia przypomniał sobie o markizie i pomyślał, że warto by ją może odemknąć, bo a nuż czegoś potrzebuje… Co pociąg wyskoczy udał się do Wrocławia. Z biciem serca otwierał powierzonym kluczem drzwi zamku. Po pałacu poniewierały się puste torebki po budyniu i kisielku cytrynowym. Przyjaciel hrabiego nie znosił czynić zapasów twierdząc, że to niehigieniczne. Nie lubił też telewizji i książek, a radio uważał za zbędny luksus. Markiza leżała na łożu i nawet nie miała ochoty rzucać w hrabiego talerzami. Lekko osłabiona dietą  wyglądała ponoć  pięknie i zjawiskowo. Tak w każdym razie twierdził hrabia… Kończąc opowiadać nasz przyjaciel dodał, że do dzisiaj z markizą żyją w poszanowaniu i przyjaźni.  – Ale, powiedz mi  kolego – zapytałem go później – jak to się stało, że ona cię nie udusiła… Tomciu – odpowiedział Zdzichu –  przecież znasz tę piosenkę, „Miłość ci  wszystko wybaczy”… zanucił i uśmiechnął się szeroko … A poza tym, bez romansowo miłosnego koloryzowania wyszedłbym na nudnego sklerotyka – safandułę, a przecież trzeba dbać o ciężko wypracowany wizerunek kobieciarza – rockendrolowca – dodał ze śmiechem… Zdzichu to szczery i fajny gość…

t.