23 lis ODT – Ptaki
Ptaki
Bardzo znany i utalentowany artysta improwizujący zapadł na przytrafiającą się czasami dolegliwość. Kolejnego poranka obudził się z przepięknie i starannie zakomponowanym kacem. Kompozycja frazowo oraz harmonicznie dopracowana była bardzo starannie. Całonocny trud twórczy nie poszedł na marne i już pierwsza próba otwarcia oczu wysyłała sygnał o tym, że dzieło ma moc. Rozdygotany organizm podpowiadał, aby dla utrwalenia całości kompozycji pozostać jeszcze z pół godzinki w miejscu przebudzenia, ale sam artysta podjął inną, brawurową decyzję. Wstajemy, regenerujemy, czyścimy, wzmacniamy i temu podobne. I tak ta męska decyzja doprowadziła artystę do znajdującego się bliziuteńko zakładu fryzjerskiego. Cel był jasny i prosty. Golimy! Szef zakładu wskazał uprzejmie wolny fotel, po czym starannie zawiązał biały ręcznik pod szyją klienta. Namydlenie części twarzy oraz podbródka poszło gładko i zabrzmiało świetnie. Natomiast już sam zamiar rozpoczęcia przez dyrygenta dzieła spowodował lot zainicjowany przez artystę. Lot wspaniały, skierowany w stronę lustra i stolika z fryzjerskimi przyborami. Uniesiony słusznym gniewem artysta nie czekając aż dźwięki wybrzmią powstał z fotela i rzuciwszy zerwany z szyi ręcznik na podłogę zawołał: – Golisz Pan tak, że się rzygać chce! Po czym ostentacyjnie opuścił zakład.
Radul pochodzi z Kędzierzyna Koźla. Byłem tam kiedyś razem z nim i miałem przyjemność gościć w jego rodzinnym domu. Była to jakże miła wizyta z gatunku tych dobrych zdarzeń, które potem bardzo życzliwie wspominamy, a późniejsze koleje losu tego wrażenia nie zmieniają. Chciałbym jednak na małą chwilkę zatrzymać się przy jednym maleńkim wątku. Na szerokim parapecie, bodajże w kuchni stała klatka z papugą. W domu był jeszcze kotek. Życiową misją, pragnieniem i obsesją czworonoga było dopaść to wstrętne ptaszysko i przynajmniej porządnie wytarmosić mu pióra. Ale był jeden problem. Klatka miała dodatkowe druciki wygięte na zewnątrz, co absolutnie uniemożliwiało kotu dostęp do papugi. Kocisko w stanie skrajnego rozstroju nerwowego, wydając złowrogi bulgot maszerowało tam i z powrotem wokół klatki z nienawiścią patrząc na ptaka. A papuga, jak to papuga. Bujała się na drążku i od czasu do czasu darła się w kierunku zdesperowanego kotka: kici, kici… kici, kici…
No i tyle o ptakach…
t.