28 wrz ODT – Skowronek
Skowronek
Lato w tym roku było piękne. Upalne, długie, rozleniwiające. Skręciłem z Chopina w Krakowskie i skierowałem się w kierunku „Grandu”. Często się tu umawiam. Dobra kawa i w miarę dyskretnie. Byłem 15 minut przed czasem, wiec przeszedłem na drugą stronę Kołłątaja i liżąc loda z pobliskiej kawiarenki stałem na skraju wielkiego placu w centrum Lublina gapiąc się na piękne kamienice. Jednej do boku przyczepiono trzy wielkie billboardy. Ohyda… Gdyby rzeczywistość tak wyglądała, jak na tych tablicach, to bym na pewno do reszty zwariował. Zmrużyłem oczy i zobaczyłem na tych billbordach coś, co wydarzyło się naprawdę i przynajmniej było śmieszne.
W 2014 roku graliśmy naszą ostatnią trasę. Największe hale, piękne amfiteatry, malownicze plenery… ponad setka koncertów. Dzisiaj mamy grać w jednym z piękniejszych polskich miast, we wspaniałym amfiteatrze. Miasto obchodzi swoje święto i wszystko z tej okazji musi wyglądać wspaniale. I wygląda. W godzinach porannych w dzień koncertu jedziemy z kolegą z ekipy technicznej do świętującego swój dzień grodu. Już na rogatkach widać jak gospodarze wspaniale przygotowali się na ten wielki dzień. Banery, citylighty, plakaty, billboardy… a wszystko kolorowe, nowoczesne i atrakcyjne wielkimi literami informuje o tym, że dzisiejszego wieczoru Budka Suflera… koncert… o godzinie itd. Informuje też o tym, że gościnnie zaśpiewa Iza Trojanowska, Feluś Andrzejczak i (!) Szczepan Skowronek. Pod tym imieniem i nazwiskiem kryje się prawdziwy polski artysta wokalista kochany powszechnie przez nas wszystkich za swoje piękne, cieple i mądre piosenki. Zachwyca niejedno pokolenie fanów. I pomimo zaawansowanego wieku jego obecność na każdej scenie wzbudzała szczery uśmiech i entuzjazm. A to bazyliszki jedne, myślę o organizatorach z urzędu miejskiego, nic nie powiedzieli… No, ale niespodzianka nader sympatyczna. Dojeżdżamy do amfiteatru. Wchodzę do biura, witam się z panią dyrektor. Wymieniamy kilka zdań na oczywiste tematy dotyczące garderoby, próby, kateringu i takie tam…
– Czy zespół już jest na miejscu, czy pani Iza, pan Felicjan, pan Skowronek także dojechali? – pyta pani dyrektor.
– Zespół za godzinkę będzie w komplecie – odpowiadam – a Iza z Felicjanem są już w hotelu. A czym podróżuje pan Szczepan to nie mam pojęcia – walę zgodnie z prawdą – Natomiast, chciałem pani serdecznie pogratulować pomysłu z zaproszeniem Szczepana Skowronka. Proste i genialne, pani dyrektor. Pani na stanowisku spojrzała na mnie tak, że nie wiedziałem, czy da mi buzi, czy przyleje w mordę.
– Panie Tomku, a co ja mam z tym wspólnego? Przecież to pan przysłał listę osób do rezerwacji miejsc w hotelu… Asystentka pani dyrektor pilnie studiowała lakier na swoich paznokciach.
– Tak, to prawda – odpowiadam rozumiejąc już wszystko. Rezerwując pokój w hotelu nie muszę nikomu tłumaczyć, że „nasz” Szczepan Skowronek to kierowca, który właśnie wiezie Krzyśka Cugowskiego na dzisiejszy koncert, a zbieżność nazwisk ze znanym śpiewakiem jest przypadkowa.
Wiozący kolegę Szczepan do dzisiaj wspomina dzień w którym jak twierdzi czuł się jak wielka gwiazda. A koncert był wspaniały i nikt nikomu nie wypomniał nieobecności na nim kochanego przez wszystkich Szczepana Skowronka… Muzyka łagodzi…
t.