23 cze Riders on the storm
Miasto Hrubieszów kochamy za tysiąc różnych rzeczy. Żadna z nich nie ma nic wspólnego z Jimem Morrisonem, grupą The Doors, czy ich utworem „Riders on the storm”, ale w sobotę 22 czerwca, tuż po rozpoczęciu naszej próby, pociemniałe niebo, wiatr i gwałtowna burza uruchomiły najbardziej niezwykłe skojarzenia.
Plenerowa scena pełna ludzi, sprzętu i muzyki w jednej chwili po uderzeniu gwałtownego żywiołu zamieniła się w samotnie stojący w polu, obdarty ze wszystkiego ociekający wodą kikut. Na szczęście nikomu nie stała się krzywda. Ludzie z narażeniem zdrowia solidarnie ratowali co tylko się dało.
Byliśmy przekonani że tego dnia żaden koncert nie ma prawa się odbyć. Ale po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój. Słońce wyszło zza chmur, ludzie zapragnęli tego co miało być i wieczorem zagraliśmy dla olbrzymiej hrubieszowskiej widowni ponad dwugodzinny koncert, jeden z najbardziej niezwykłych jakie przyszło do tej pory nam zagrać.
Miasto Hrubieszów kochamy za tysiąc różnych rzeczy i za sobotni wieczór, który jednak z muzyką The Doors kojarzyć mi się będzie zawsze.